Pomagam mojej żonie

Mamy dwie wspaniałe córeczki: 4-letnią Kaję oraz 6-miesięczną Gretkę. Od dnia narodzin naszej pierwszej córeczki po dzień dzisiejszy wszystkie obowiązki i trudy wychowawcze dzielimy z żoną po równo. Nie zasłaniam się brakiem czasu, że pracuję i zapewniam rodzinie materialny byt. Wręcz przeciwnie – skoro ja mogę realizować się zawodowo, to moja żona może zainwestować w siebie. Nakłoniłem ją, by rozpoczęła studia. Naprawdę, wszystko można pogodzić, wystarcza odrobina dobrej chęci i woli. Żona jest teraz na drugim roku studiów. Opiekujemy się córeczkami bez angażowania w to całej rodziny. Sami sobie z żoną wzajemnie pomagamy, dzielimy się wszystkimi obowiązkami. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Zachęcam wszystkich tatusiów do aktywnego udziału w wychowywaniu własnych dzieci, jak również do uczestnictwa w ich narodzinach oraz do wyrozumiałości dla własnych żon. One bardzo ciężko pracują na etatach domowych. Jeśli nie wierzycie, to zastąpcie je i sami się o tym przekonajcie.