Mały buntownik

lobuz1Nie chce wyjść na spacer, iść do przedszkola, umyć ząbków, sprzątnąć zabawek. Tupie nogami, złości się, rzuca się na podłogę. Nie chce, i już!Jak obłaskawić małego złośnika?

Twój do tej pory uśmiechnięty i radosny, pełny zapału w poznawaniu świata malec, nagle w 2.-3. roku życia zmienia się w złośnika. Na wszystko mówi „nie”. Nie chce założyć bucików, wyjść na spacer, a gdy zaciągniemy go tam niemal siłą, za nic w świecie nie chce potem wrócić do domu. Wieczorem nie daje się przebrać w piżamę, a rano nie pozwala jej zdjąć.
W 2.-3. roku życia dziecko rozumie już, że jest odrębną osobą, inną niż mama i tata.
Wie już, że może powiedzieć „nie”, że może o czymś decydować, że ma moc sprawczą.

Rodzice nie są przyzwyczajeni do protestów ze strony dziecka. Zwykle takie zachowanie wywołuje w nich w złość. Próbują rozwiązać konflikt z użyciem siły: na siłę myją dziecku zęby, wyprowadzają na spacer krzyczącego malucha, przebierają go w piżamę. Faktycznie, dziecko po jakimś czasie przestaje płakać. Aż do następnego konfliktu.

–    Zwykle w takich rozgrywkach chcemy postawić na swoim. A warto przez chwilę pomyśleć, czy rzeczywiście pragniemy wychować dziecko, które będzie się wszystkim podporządkowywać i rezygnować z własnego zdania. Nie można również ulegać wszystkim jego zachciankom, gdyż decyzję o tych najważniejszych sprawach muszą podjąć rodzice, by dać dziecku poczucie bezpieczeństwa.

Kiedy ustąpić?
Warto, by dziecko miało możliwość podejmowania decyzji w niektórych sprawach. Można dać mu wybór: pytać, czy chce rano wypić mleko czy kakao, założyć zieloną czy niebieską bluzkę… Jest szansa, że wówczas maluch bardziej skupi się na dokonywaniu wyboru niż na mówieniu „nie”.

Nie za każdym razem musisz stawiać na swoim. Ale dobrze jest już na początku konfliktu wiedzieć, na jakie ustępstwa wobec malca możesz sobie pozwolić. Jeśli spokojnym tonem głosu powie, że nie może teraz pić mleka, bo właśnie wprowadza samochody do garażu, lepiej zaczekać, aż skończy zabawę. Jeśli natomiast wyrywa Ci się przy przechodzeniu przez ulicę, trzeba je po prostu przytrzymać za rękę.

O rzeczach, które malec musi zrobić, trzeba mówić w sposób jasny i kategoryczny, ale tak, by go nie zranić. – Dziecko musi wiedzieć, że gdy rodzic mówi „nie”, rzeczywiście oznacza to „nie”.

Zapobiec konfliktom
Często do najbardziej dramatycznych prób postawienia na swoim dochodzi np. w sklepie, na ulicy, w poczekalni u lekarza. Dziecko wie, że cała sytuacja jest obserwowana przez inne osoby, czuje, że łatwiej może postawić na swoim. To bardzo ważne, by takim konfliktowym sytuacjom zapobiec. Jeśli nie chcesz kupić dziecku czekolady czy nowej zabawki, nie prowadzaj go dookoła sklepowych półek tylko po to, by mu co chwilę mówić: „nie, nie kupię”. Lepiej zaangażować je w samo robienie zakupów. Może np. wybrać pieczywo, włożyć je do koszyka, zanieść je do kasy, odebrać paragon. Poczuje się przez to doceniane i ważne.

Jeśli jednak już dojdzie w sklepie do awantury, po prostu wyprowadź stamtąd malca. Lepiej w takich sytuacjach nie ulegać, gdyż jeśli przekona się, że tupaniem i krzykiem osiągnie cel, będzie to potem wykorzystywać. Warto go jednak potem przytulić, powiedzieć: „Widzę, że było ci smutno”. Dziecko nie płacze, po to aby Ci zrobić na złość. Ono naprawdę tak to przeżywa.

Jeśli malec mówi spokojnym tonem, wysłuchaj go. Chodzi nam przecież o to, by w przyszłości umiał mówić „nie” kolegom i innym osobom, ale tak, by nikogo nie ranić.